Posty

Wyświetlam posty z etykietą moja kuchnia

Z braku piekarnika... podpłomyki

Chwilowo nie mam piekarnika. Zdarza się. Stary się popsuł całkiem. Będzie nowy. Ale na razie nie ma żadnego. Szczerze całkiem, nie bardzo też przez upalne lato spieszyło się nam z kupnem nowego, bo i tak nie wyobrażałam sobie pieczenia w tropikalnych temperaturach, jakie miłościwie panowały nam przez ostatnie miesiące. Upały jednak przeszły całkiem, a mnie dzisiaj najzwyczajniej w świecie... zabrakło chleba. A chlebożercą jestem i już. Czasem mam ochotę na pszenny, drożdżowy. Innym razem - razowy na zakwasie. Czasem mam czysto ziarnisty, a jeszcze czasem, choć najrzadziej, chałkę. Coś chlebowego mam jednak zawsze, choćby odrobinkę. A dzisiaj zabrakło. A tak strasznie chciało mi się zjeść coś chrupiącego. A tak strasznie nie chciało mi się jechać do sklepu, bo niedziela była handlowa. No i ten brak piekarnika pierwszy raz dał mi się we znaki od miesięcy. Ale, od czego głowa! No i internet, który bywa w trudnych chwilach pomocnych. Wpisałam hasło: "chleb bez pieczenia" i wysk

Moja kuchnia. Jabłkowe placki z płatkami owsianymi bez mąki

Obraz
Długo szukałam ostatnimi czasy przepisu na coś, co będzie prawie plackiem, ale nie takim z mąką, po prostu - zrobi się na patelni (koniecznie, bo chwilowo nie mam piekarnika). Nie będzie jednak krążkami jabłka w cieście, bo te pyszne są wyłącznie pieczone, kiedy ciasto kruche, a w środku aromatyczny, soczysty owoc. Nie będzie też to omlet z jabłkiem... Ma być szybko, lekko, bez sztywnych proporcji, bo je zapominam no i koniecznie pachnąco, niczym szarlotką. Uwielbiam zapach pieczonego jabłka, kiedy za oknem mróz. Nie jesienią, bo wtedy delektuję się dyniami, cukiniami, węgierkami i jesiennymi malinami, a zimą właśnie. Bo teraz jabłka dostępne są wszędzie, ale nie smakują już tak jak te prosto z drzewa... Kiedy tęsknię za smakami i zapachami lata, robię np. takie właśnie placki fot. Wierzbowisko  I znalazłam, zrobiłam przed chwilą, zjadłam, było pysznie. Zostało mi jeszcze ponad połowa masy, wstawiłam do lodówki, jutro na śniadanie będą znów gorące placki (takich z lodówki nie lubi

Witajcie w nowej odsłonie mojego bloga

Witam tych, którzy mnie znają i tych, którzy zajrzeli na mojego bloggera dopiero pierwszy raz. To nie przypadek, że ten blog, podobnie jak poprzedni nazywa się Wierzbowisko. Poprzedni, nad którym pracowałam kilka lat, został trwale usunięty. Niechcący... Cóż, powiedziałam sobie, że pisania w necie da się żyć. Nie da się - teraz to wiem. Może i to usunięcie było nieprzypadkowym, mimo wszystko, znakiem? Teraz uporządkuję swoje myśli. Znajdziecie je w cyklach: - nasionkownia - o tym, co wysiewam i zbieram w ogrodzie, sukcesach i porażkach upraw prowadzonych bez żadnej chemii, na przekór pogodzie i szkodnikom, - ziołowisko - o tym, co dziko rośnie na mojej łące - do czego to wykorzystuję, jak konserwuję i o kosmetykach z nimi wykonywanych, - moja kuchnia - o tym, co zamykam w słoiczkach na zimę, ze swoich zbiorów, piekę i gotuję dla najbliższych, - tradycja od kołyski - o pięknych rzeczach z lnu, bawełny,wełny - szytych i dzierganych przeze mnie dla mnie i mojej córci przede wszyst