Posty

Wyświetlam posty z etykietą ziołowisko

Nie mogłam się oprzeć

Obraz
Korzystając z chwili, kiedy córcia ucięła sobie przedpołudniową drzemkę, wymknęłam się na dwór z aparatem fotograficznym. Musiałam uwiecznić tę pierwszą tej zimy... zimową aurę. Bo wciąż, od kilku dni, napatrzeć się na nią nie mogę. Wyglądam przez to okno, wyglądam... A to po śniegu sobie pochodzę. A to do ogrodu zajrzę. A tam wszędzie... cudnie jest po prostu. Cieszę się jak dziecko, wiem, ale naprawdę zimą śnieg być musi. A najlepiej jak napada raz, a porządnie - tak jak kilka dni temu i będzie sobie trwał, skąpany w mrozie. Dlatego też wyszłam tylko na chwilę bez córci, bo spacer przy -11 st. C na otwartym polu z kilkumiesięcznym maleństwem nie jest najlepszym pomysłem, według mnie. Nie znaczy to oczywiście, że nie wychodzimy z domu. Wychodzimy, ale na krótko, bo mróz ścina niewinne policzki i usteczka, mimo warstwy ochronnej specyfików zimowych. Rączki marzną, mimo ciepłych rękawic... Wychodzimy sobie więc na krótki spacer na kilka minut, albo jedziemy na samochodową wycieczkę, z o

Nasionkownia. Ostatnia chwila na wysiew lawendy

Obraz
Nie mogę już doczekać się wiosny. Kiedy zacznę ogrodowe prace. I lata, kiedy okaże się, co urosło, a czemu aura oraz moje błędy, na których co roku się uczę, odbiły się na stanie roślin. A póki co, czym prędzej zamawiam w sklepie internetowym Legutko nasiona, konieczne do zimowych wysiewów. Teraz już najwyższy czas wysiać pelargonie i petunie, oraz heliotrop. Czy zdążą urosnąć do lata i pięknie zakwitnąć w maju w skrzynkach? Nie wiem. Przy okazji jednak zamawiam nasiona karłowych, doniczkowych pomidorów i krzaczastych ogórków. Jedna z mnóstwa rabat warzywnych, założona w skrzyniach, dwa lata temu fot. Wierzbowisko Bo jeśli pelargonie nie wyjdą, trudno, będą niezawodne wilce i aksamitki, które wysiane w marcu, już w maju pięknie otulą taras feerią barw. A w doniczkach ustawionych pod osłoniętą od wiatru, słoneczną ścianą domu zamieszkają karłowe wersje pomidorów i ogórków. Po co? Bo jeśli lato będzie równie upiorne, jak ubiegłoroczne, gdzie wszystko zgniło i nie dojrzało, a w doda

Ziołowisko. Krem z kakao, shea i migdałów - na zmarszczki, piękną cerę i dobre samopoczucie

Nie jestem farmakologiem. Nie jestem zielarzem. Ale jestem osobą, która coraz bardziej świadomie stara się wykorzystywać w swojej kuchni, apteczce i kosmetyczce cudeńka, jakimi obdarza nas matka-natura. Naturalne. Kiedyś kupowałam mikstury do smarowania twarzy i ciała w sprawdzonych sklepach internetowych, za niemałe - w porównaniu do chemicznych odpowiedników - pieniądze. Dzisiaj zaopatruję się tam w mydła, robione na badzie olejów, a nie gliceryny, bo moja skóra woli właśnie takie. Uczyłam się jak poszczególne składniki wpływają na moją skórę - po 40-tce, mającą wokół świeże warmińskie powietrze, bez spalin, nie zmęczoną nadmiarem kosmetyków do makijażu, stosowanych przeze mnie na tzw. wyjście, a i to z umiarem. A mimo to kapryśną, bo: - tłustą, choć widzę, że na "stare" lata, czyli po 40-tce zmienia się w kierunku bardziej suchej, stąd kremy extra nawilżające zastępuję tłustymi, - nadwrażliwą na chemię - natychmiast robi się wściekle czerwona, kiedy producent przesadzi z

Ziołowisko. Pożyteczny nagietek

Obraz
W poprzednim poście pokazałam Wam fragmenty swoich rabat, na których, prócz aksamitek i cynii, pysznią się nagietki. Mam ich dużo, zawsze. Są niezawodne - nie straszne im wiosenne przymrozki, przejściowe susze - palowy korzeń potrafi głęboko wbić się w ziemię, poszukując wilgoci. Szkodzi im nieco niska temperatura i nadmiar deszczu, bo te kwiaty wrażliwe są na mączniaka, a grzyb ten doskonale rozwija się właśnie przy deszczowej, chłodnej aurze. Trudno. Nagietek na rabacie warzywnej fot. Wierzbowisko Nie o tym jednak dzisiaj. Dzisiaj o niewątpliwych zaletach nagietka - tak tych ogrodowych, jak i dla naszej urody. Nagietek w ogrodzie sieję na przeróżnych rabatach. Jeśli zacienia mi jakieś warzywa, po prostu go przycinam albo wyrywam, bo na zasobnej w składniki pokarmowe glebie potrafi rozrosnąć się do pięknego kolorowego "krzaczka" o metrowej prawie wysokości. Sieję go w warzywniku, bo: -  przyciąga pszczoły, które zapylają kwiaty, -  przyciąga owady z rodziny bzygow

Energia u schyłku lata

Obraz
Ogrodem w tym roku się nie chwalę. Nie miałam czasu się nim zająć, bo na świat z końcem lipca przyszła nasza córcia. Starałam się jako tako podlewać skrzynie z cukinią, buraczkami, marchewką, groszkiem cukrowym, kukurydzą i fasolkami. Jakoś udało mi się wyhodować zapas warzyw, niewielki, za to ekologiczny, który zamknę na zimę w słoiczkach dla naszego maluszka. Źle mi z tym, że działka trawskiem i zielskiem niekontrolowanym zarasta. Owszem, lubię łąkę, ale nie wszędzie i nie byle jaką. Nie taką, która pełna jest łopianów i ostów. Gdzieniegdzie taka jest, ale już powolutku zaczynam robić z nią porządek. O dziwo, udało mi się zachować rabaty z kwiatami. Jak się okazuje, pomysł, by sadzić na tyle gęsto, by chwasty nie miały dla siebie miejsca, sprawdził się doskonale. Dzisiaj pokażę Wam maleńki skraweczek, rabatę w energetycznych kolorach, właściwie już zbliżającej się jesieni. Oto one: Aksamitki i czerwone cynie wysokie - nie wymagały żadnej pielęgnacji, nawet podlewania, bo aura w t

Witajcie w nowej odsłonie mojego bloga

Witam tych, którzy mnie znają i tych, którzy zajrzeli na mojego bloggera dopiero pierwszy raz. To nie przypadek, że ten blog, podobnie jak poprzedni nazywa się Wierzbowisko. Poprzedni, nad którym pracowałam kilka lat, został trwale usunięty. Niechcący... Cóż, powiedziałam sobie, że pisania w necie da się żyć. Nie da się - teraz to wiem. Może i to usunięcie było nieprzypadkowym, mimo wszystko, znakiem? Teraz uporządkuję swoje myśli. Znajdziecie je w cyklach: - nasionkownia - o tym, co wysiewam i zbieram w ogrodzie, sukcesach i porażkach upraw prowadzonych bez żadnej chemii, na przekór pogodzie i szkodnikom, - ziołowisko - o tym, co dziko rośnie na mojej łące - do czego to wykorzystuję, jak konserwuję i o kosmetykach z nimi wykonywanych, - moja kuchnia - o tym, co zamykam w słoiczkach na zimę, ze swoich zbiorów, piekę i gotuję dla najbliższych, - tradycja od kołyski - o pięknych rzeczach z lnu, bawełny,wełny - szytych i dzierganych przeze mnie dla mnie i mojej córci przede wszyst