Tradycja dla małych. Żółty kapturek

Zasadniczo nie przepadam za większymi dzianinowymi projektami z bawełny. Bo ciężka, w porównaniu z innymi włóczkami. Bo sztywna, w porównaniu z innymi włóczkami. Bo łatwo się wyciąga. Bo... Wymieniać można by wiele przeciwności, dla których wystrzegam się czystej bawełny na drutach (piszę o takiej zwykłej, nie merceryzowanej, nie egipskiej itd, uszlachetnianych, przez co i cenowo zwykle są "szlachetniejsze").
O tym wszystkim wiem. Nic jednak nie poradzę na to, że nie lubię sztucznideł. Wyjątkiem są akrylowe dzianiny, które specjalnie luźniej robię, by oddychały, bo mnie nie uczulają i dobrze się noszą. Akryl w dodatku (najczęściej kupuję go u naszego polskiego producenta - firmy Arelan w ich firmowym sklepie internetowym) jest miły cenowo i kiedy trzeba np. 2 kg wełny na wielki swetro-płaszcz do kostek, opłaca się z niego dziergać. Bawełnę też bardzo lubię, pod warunkiem, że nie ja muszę mieć ją na drutach. No, ale jak to z babską przekorą bywa, tak się jakoś samo złożyło, że kupiłam w moim, jednym z ulubionych, sklep-iku internetowym mieszankę bawełny i lnu litewskiej firmy Midara. Lubię tego producenta za piękne, nasycone kolory i prostotę swych wyrobów. Ceni sobie tradycję, po prostu. Miałam ochotę na piękny słonecznikowo żółty kolor. A że akurat była promocja, kupiłam go naprawdę sporo. Włóczka dotarła do mnie, jak zwykle w ekspresowym tempie. Piękna. Tylko... jakoś tak pomysły na nią mi przestawały się podobać po paru rzędach robótki.
No bo z jednej nitki niespecjalnie dzianina trzymała fason, bo cienka i dość sztywna. Robiona rzadziej była nijaka. Gęsto - stawała się sztywna. A miało być coś fajnego, lekkiego na ciepłe dni. Ciepłe dni - dla wyjaśnienia - w 2016 roku.
I tak oto, po kilku próbach, włóczka spoczęła sobie w wielkim, plastikowym pudle, w którym dojrzewają nitki "na później". Zazwyczaj kończą jako dodatek do innych.
Tym razem jednak okoliczności zmieniły się na tyle, że włóczka została wykorzystana tak, jak ją stworzono, bez żadnych dodatków. Z dwóch nici na drutach nr 4 powstał taki oto komplecik -
Taki żółty komplecik powstał z 20 dag mieszanki bawełny i lnu fot. Wierzbowisko
kapturek wiązany pod szyją oraz długi za pupę rozpinany sweter, w sam raz dla noworodka na lato. Bo nasz Rita, która na świat przyszła 20 lipca, jest strasznym zmarzluszkiem, jak większość osesków. Lniano-bawełniana włóczka dla niej sprawdziła się doskonale. Dzieciak też czuje się w niej, jak widać, świetnie. Rączki ciepłe, w głowę nie wieje, komfortowo.
Już powstał drugi, gładki sweterek pod szyję, z dodatkiem tej samej włóczki w kolorze beżowym. A będzie jeszcze słonecznie żółta sukienusia z długim rękawem - by rozweselała jesienne chłody. I tak oto włóczka "dorosła" znalazla zastosowanie dla maluszka. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wierzbowa pracownia. Wielofunkcyjne worki na prezenty

Błyskawiczne ciasteczka z czterolatką