Posty

Wyświetlam posty z etykietą #wierzbowisko

Wierzbowa pracownia. Tęczowy sweter z szorstkiej wełny

Obraz
Zapragnęło mi się kolorowej, stuprocentowej wełny... no to mam. jest przepiękna w kolorach - takie miękkie, otulone zachodzącym słońcem kolory letniego ogrodu. Piękny. mocny skręt, szybko i równo się z niej dzierga. Ale... no właśnie. Mnie gryzie większość wełen, poza czystym, prawdziwym moherem i czystym, prawidzwym kaszmirem, nawet alpaka nadaje się do założenia jedynie na koszulę szczelnie oddzielającą wełnianą robótkę od ciała. A to jest piękna włoćzka Wool Jazz firmy Midaram, cudna, ale mocno dziewicza. Po prostu - gryzie mnie okrutnie, choć nie widać na niej żadnych włosków. Kupiłam jej ponad kilogram. Z części zrobiłam taki oto asymetrycznyu szal. Z jednej strony prosty, z zrugiej wykończony w skos. dodatkowo obszyty falbaną z tej samej włóczki. Strasznie mi się podoba, choć gryzie - na szczęście można nosić go narzucony na inny sweter czy kurtkę, jako dodatkowe ociueplenie zewnętrzne, bo do gołej szyi nie przyłożę go na pewno. Zastanawiam się tyko, co z resztą wełny... I

Wierzbowa pracownia. Wielofunkcyjne worki na prezenty

Obraz
Szkoda mi tych ton kolorowych papierów, które wyrzucamy zawsze po świętach. A że w tym roku przypadło mi zorganizowanie prezentów dla przedszkolaków z grupy mojej córci, postanowiłam zrobić coś ekstra. Postawiłam na nietuzinkowe worki na prezenty. Długo kombinowałam w co zapakować sporych rozmiarów misia i wielką książkę "Rok w lesie". Poza tym budżt mieliśmy do 60 zł na dziecko, więc misie i książka zostały kupione w listopadzie, bo udało się w ten sposób zmieścić je w tej kwocie i to jeszcze z zapasem ponad 5 zł "na głowę". Tylko jak to zapakować? Uznałam, że najlepiej będzie, jak zorganizuję opakowania bezkosztowo, w ramach zapasów tkanin, jakie zostały mi z pracowni krawieckiej, którą miałam przed narodzinami córki. Poza tym jak ktoś naprawdę dużo szyje, a ja z maszyną do szycia się nie rozstaję, zawsze ma jakieś niewykorzystane kawałki materiałów. Ja akurat miałam najwięcej jasnoróżowej bawełny. Taki dziewczyński kolor, a w grupie jest też pary chłopaków. Syt

Błyskawiczne ciasteczka z czterolatką

Obraz
- Mamo, musimy zrobić ciatseczka, zaraz, koniecznie - moja córcia nie dawała mi spokoju, odkąd zobaczyła foremkę do wykrawania ciastek w kształcie Ciastusia. Kupiłam ją z myślą o świątecznych pierniczkach, no ale czego nie robi się dla dziecka Mistrzynią wypieków nie jestem - od razu zaznaczam. Ze słodkości piekę najczęściej piernik (czyli maksymalnie 3 razy w roku), czasem makowiec, bułeczki maślane i chałkę od casu do czasu. No i szarlotkę - tę najczęśćiej, bo uwielbiam i prosta, zawsze się udaje. I właśnie ze względu na tę szarlotkę, czyli banalny przepis na kruche ciasto zdcydowałam, że nasze ciastusie będą pólkruche. Pół, bo nijak dziecku nie byłam w stanie wytłumaczyć, że jak zagnieciemy ciasto, to potem trzeba je jeszcze do lodówki... Te wielkie łzy z oczach, coż. Do podstawowego ciasta kruchego do rzuciłam jeden mały jogurt naturalny i już. Ciasteczka wyszły takie: Przepis na ciasto: 2 szkalnki mąki pszennej pół kotski masła 1 jajo cukier (kilka łyżek do smaku) opoakowanie c

Ogród. Cicho, biało, pięknie

Obraz
 Uwielbiam ten moment zimy. Jeszcze prawie bez śniegu (spadło go może 0,5 cm), ale za to z lekkim mrozkiem i tą piękną szadzią. Ogród wygląda magicznie. Kryształki pokrywają wszystkie trawy, listki, igiełki i gałązki. Pewnie pięknie skrzyłyby się w słońcu, ale tego od wielu dni na Warmii nie ma. Za to ogród zastygł w cudnych objęciach zimna. Wtedy jest w nim najspokojniej. Panuje przejmująca cisza, dzisiaj nie przerywana nawet podmuchami wiatru, który nagle ucichł. Jest po prostu magicznie... Zwykła gałązka dzikiej róży, a jaka piękna... fot. Wierzbowisko

Na grób. Zimowa nostalgia

Obraz
 Styczeń to trudny czas na robienie wiązanek nagrobnych dla tych, którzy nie chcą z różnych przyczyn korzystać z kwiaciarni. Ja staram się nie korzystać. Raz, że drogo. Dwa, że nade wszystko stawiam sobie urok świeżych roślin i prostotę, a z tym poradzić sobie mogę sama. Po trzecie, nie znalazłam jeszcze w Szczytnie kwiaciarni, która by mnie zrozumiała i zrobiła piękna, rustykalną, inną niż wszystkie wiązankę na grób czy pogrzeb. (Kochana Alicjo z Józefowa k. Otwocka z kwiaciarni "Pod Akacją", tęsknię!!!). Dodatkowo kwiaciarnie działają najczęściej do g. 17, no może 18. W niedziele zamknięte, w sobotę krócej, a wybór mizerny. Nie mam czasu ani ochoty na jeżdżenie 20 km w jedną stronę raz, by kwiatki zamówić, drugi, by je odebrać (co daje już 80 km) i jeszcze zapłacić niemało (nawet w porównaniu ze stolicą ceny trzymają się podobnie) za coś, co niekoniecznie jest takie, jakie miało być.  Cóż, muszę radzić sobie sama, Niestety, na Warmii jest tak, że osoba która nie ma kwiaciar

Wierzbowa pracownia. Ciepła sukienka na pogodę i na deszcz

Obraz
 Uwielbiam proste rzeczy na drutach. Najlepiej, jeśli są sukienką czy też - jak kto woli - tuniką do kolan. Najlepiej, kiedy miękko, ale nie za ciasno otulają moją sylwetkę (a jest co otulać :)). I mają luźny rękaw, nie krępujący ruchów i taki, co zmieści pod spód t-shirta z długim rękawem, by było jeszcze cieplej. Niekoniecznie lubię zaś obszerne golfy, takie dla ozdoby, a nie po to, by grzały szyję. Tutaj jednak tak jakoś wyszło, że taki golf akurat miał być. No i jest.  Ogólnie model najprostszy z możliwych, takie najbardziej lubię - bo jak materia jest plastyczna., a nic bardziej plastycznego od ręcznej dzianiny chyba nie ma - to prostokąty wystarczą i wcale nie będą wyglądać siermiężnie.  Włóczka - Czterdziestka polskiej firmy Arelan, Lubię ją bardzo, bo świetnie się dzierga, nie zniekształca, nie mechaci prawie wcale, kosztuje bardzo miło, bo niecałe 80 zł za kilogram! i jest w ciągłej sprzedaży w kilkudziesięciu kolorach. Trochę podgryza, to fakt (mnie zresztą podgryza wszystko,

Jesienny ogród. Astry na pogodę i na deszcz

Obraz
 Uwielbiam je.   I te klasyczne...   ...i romantyczne  Gdzie tylko mam ochotę stworzyć kolorową plamę, która będzie odporna na wszystko, sadzę sobie astry.    Na wspólnej rabacie z tawułami, modrzewiem i perukowcem  W pełni lata ich intensywne fioletowe kolory pewnie by nieco denerwowały, bo wtedy zdecydowanie wolę pastele albo soczyste czerwienie. Ale jesienią, kiedy wszystko zaczyna przekwitać, fiolety i amaranty astrów wyglądają wręcz bajkowo. Marzy mi się w przyszłości posadzenie takiego wielkiego pasa jak dywan z samych astrów właśnie, ale... wymyśliłam go sobie wzdłuż płotu, a to 40 m długości i 5 metrów szerokości...  Na razie więc mam je więc w charakterze kolorowych plam w ogrodzie, z roku na rok coraz więcej.    Odmiana karłowa o subtelnych kwiatkach Dokupuję kolejne każdej jesieni, ale i dzielę te kępy, które już się ładnie rozrosły. Przy dużym ogrodzie ma to niebagatelne znaczenie, bo ogranicza koszty. Poza tym  odpada nam szukanie po sklepach odpowiednich, zdrowych sadzone

Prywatne wrzosowisko

Obraz
 Chciałam i mam. Już drugi sezon powiększam swoje wrzosowisko pod kuchennym oknem. I przyznam, że wciąż jest tylko plamką w mym ogrodzie. Na razie ma niewiele ponad 2 metry średnicy.  Na tym wrzosowisku jest już ponad 20 roślin    Przyznam, że wszystko przez to, iż w zasadzie powiększam je jedynie jesienią, kiedy w sklepach są piękne wrzosy. Wrzośców nie kupuję wcale, bo i tak nie przeżyją chłodów zimy. Wrzosy zaś, zwłaszcza te piękne, ozdobne, jak u mnie, kosztują sporo.  Jednorodne wrzosy tworzą harmonijną plamę Do tego ziemia kwaśna, bo glina w trawie, jak u mnie, nijak im nie wystarczy. A jak już jest odpowiednia ziemia i dobre wrzosy (wybieram polskich producentów, bo są o wiele mniej problematyczne w uprawie), to potem wystarczy zerwać trawę, wykopać dołki, wsypać ziemię, wsadzić wrzos i... podlewać. Swoje wrzosowisko podlewam tak samo często, jak wszystkie inne rabaty kwiatowe. I - jak widać - nic a nic złego się z nimi nie dzieje (odpukać). Po prostu pięknie rosną. W tym roku d

Na grób. Wrzos i dzika róża w wiklinie

Obraz
 Nie cierpię plastikowych kwiatów. Wolę nie kupować ich wcale, niż kupić sztuczne coś co podrabia naturę. Tegoroczny październik jest super pod względem pogody, nie było praktycznie żadnych przymrozków, więc i przyroda odpłaca się nam wciąż pięknem kwiatów w ogrodzie - u mnie wciąż kwitną floksy, o astrach nie wspominając. Pięknie też w tym roku obrodziły dzikie róże i choć powoli już gubią liście, lśnią w słońcu czerwienia swych korali.    I to głównie one natchnęły mnie w tym roku do zrobienia jesiennego stroika na grób.  dzika róża i wrzos, fot. Wierzbowisko 1 listopada za 2 tygodnie, COVID-19 szaleje, a my na grób do taty jedziemy 200 km do stolicy, na jeden z największych cmentarzy. Tłok jest tam zawsze i nie ukrywam, że się boję, tym bardziej, że jedziemy z trzyletnią córką. Postanowiliśmy więc odwiedzić grób taty wcześniej niż nakazuje tradycja. Ale nie o tym chciałam. Chciałam bowiem o tym, jak piękne kompozycje (choć moje zdjęcia nie oddają uroku) można wyczarować  z tego, co

Jesienny ogród budzi się do życia

Obraz
 Tak, tak. Mamy jesień. Październik, żadnych przymrozków. Jest pięknie. Właśnie po raz trzeci już w tym roku zakwitła szałwia Szałwia lekarska w pażdzierniku fot. Wierzbowisko Lawenda też postanowiła jeszcze raz pokazać swe piękno Lawenda w październiku fot. Wierzbowisko I tylko sucho coraz bardziej... Mimo deszczowego lata, staw wysycha, została już tylko kałuża na środku. Tak było też kilka lat temu, wiosną powitała nas spękana ziemia. Jeśli zimą nie spadnie dużo śniegu, wody nie będzie. Kwiatki za to kwitną jak szalone.

Nasz nowy kolega

Obraz
 Łazi tu i tam od kilku tygodni. Chyba mieszka gdzieś w objęciach wielkiej wierzby nad naszym stawem. Chyba, bo najczęściej to właśnie stamtąd wychodzi, nienerwowo rozglądając się wokół. A że staw mamy kilkadziesiąt metrów od domu, nie sposób uchwycić go na zdjęciu, bo nim człek się ruszy, po rudej kicie już ani śladu. Czujny jest (albo czujna), trzeba to przyznać. Dzisiaj jednak wyglądam ja sobie przez okno,  Nasz przyjaciel widziany przez okno fot. Wierzbowisko   a tu nasz lisek, zaspany, przeciąga się w wysokiej trawie.  Tak się bowiem składa, że skoszone mamy tylko niektóre części siedliska (większość), koło domu na krótko, by chodziło się wygodnie, dalej dłużej, bo nikomu za często ganiać z kosiarką się nie chce, a dalej - całkiem wysoko. Dzięki temu mamy jeże, które doskonale znajdują w wysokich chaszczach schronienie, a potem i jedzenie, bo prowadzimy działkę całkowicie ekologicznie. Mamy jaszczurki w kamiennych pryzmach. Bociany co lato, żurawie. Miejsce znalazły też żaby, okup

Wiejski ogród pełen ciepła, mimo majowej zimy

Obraz
W tym roku ciepło nie jest, przynajmniej na Warmii. Maj daje w kość - codziennie niewiele więcej niż 10 stopni w dzień (no na palcach jednej ręki można policzyć dni, kiedy chodziło się tylko w bawełnianej bluzie, zamiast kurtki), wieje - ale to norma i... pada. Tak, tak prawie codziennie pada. najbardziej zdziwił nas... atak zimy, dokładnie 12 maja o godz. 10 wszystko pokryte było 5 cm warstwą śniegu. Sypał calusieńką noc. Na szczęście bez mrozu, więc większych szkód w ogrodzie nie wyrządził 12 maja 2020 r. Warmia pod śniegiem fot. Wierzbowisko  Od majówki nie wiemy co to podlewanie grządek, nawet tych ze świeżo wysianymi warzywami. Wszystko pięknie by rosło, gdyby... nieco cieplej było. Ale nie jest, trudno. Warzywa marne, bo ślimaki ścigają się o nowe siewki wszystkiego, co im smakuje, a smakuje wiele. A to, co rośnie, kiepsko ma się w zimne dnie i noce bliskie zeru stopni, a i z przymrozkami nie raz i nie dwa. Cóż, nie ma szklarni (będzie!), trzeba się uzbroić w cierpliwość.

Wierzbowa pracownia. Dziecięcy sweter na każdą pogodę

Obraz
Uwielbiam takie proste, ciepłe ciuszki dla maluchów. W czasie, kiedy w sklepach roi się od różu, cekinów i brokatów, ja swoją córcię postanowiłam ubierać tradycyjnie, zwłaszcza jeśli chodzi o sweterki. Nic nie poradzę na to, że kocham te robione na drutach, przez siebie oczywiście. Dzięki temu wiem, że dokładnie leżą, tak jak miało być. Wiem, z czego je wydziergałam. A to, co się sprawdza, powielam, żeby i dla Waszych pociech też starczyło. Ten sweterek sprawdzi się tak dla chłopaka, jak i dziewczynki. Prościutki. Proste rękawy bez trudu dadzą się podwinąć na dowolną długość, dzięki czemu sweter może rosnąć razem z dzieckiem. Duża "dziura" pod szyją sprawi, że przejdzie przez nią każda głowa. Osobiście nie jestem zwolenniczką guzików przy grubych swetrach na ramionach, bo odstają i ciężko się zapinają. Więc ich nie robię. Sweter zaprojektowany i wykonany przeze mnie z antyalergicznej włóczki polskiej dedykowanej dzieciom - 100 proc. akryl. Z dwóch nitek - białej i

Wierzbowa pracownia. Kamizelka dla malucha

Obraz
Energetyczna. Mięciutka. Cieplutka mega, bo zrobiona podwójną nitką. Antyalergiczna, bo z polskiego akrylu dedykowanego dzieciakom. Nie farbuje. Zaprojektowana i wykonana przeze mnie. Kamizela na każdą porę roku. Co jeszcze chcesz o niej wiedzieć? Cóż, przetestowana na mojej córci, która taki oto model ma robiony na każdy sezon. Doskonała na bluzeczkę, sweter czy bluzę. Leciutka jak piórko. Dodatkowym atutem jest kołnierz - specjalnie większy, żeby - kiedy pogoda naprawdę nas zaskoczy, móc zapiąć go pod samą szyję i wywinąć jak golf. Guziki z naturalnego drewna, produkcji polskiej, nie barwione. Produkt dostępny na zamówienie w rozmiarach 64-98. Czas wykonania maks. 5 dni roboczych. Cena - 70 zł, już z wysyłką priorytetem Poczty Polskiej. Zapraszam.

Wierzbowa pracownia. Jesiennie, kolorowo

Obraz
Jesień w powietrzu już wisi. Szczerze pisząc, wolę tę porę roku od lata - jak dla mnie za gorące, za krzykliwe, zbyt pełne ludzi dookoła. A jesień... kolorowa, nostalgiczna, pachnąca pieczonymi jabłkami i powidłami. Lubię po prostu.  I właśnie zastanawiam się, jak zmienić swój dom po lecie. Dość mam już białych zasłon i eterycznych firanek. Chyba wrócę do sprawdzonego naturalnego lnu, który w coraz wcześniejsze wieczory chroni mnie przed światem. Dorzucę pewnie gdzieś jakiś kwiatek na bawełnianej surówce... Jeszcze nie wiem. Tęsknię za jesiennymi klimatami z mojej pracowni fot. Wierzbowisko Ale wiem na pewno, że wracam do szycia  na poważnie. Już niebawem wróci do życia moja pracownia, pełna obrusów z płótna, zazdrostek i szeleszczących krochmalem pościeli. Na razie na pół gwizdka, bo nie mam potrzeby zabijania się po 12 godzin dziennie i więcej, jak to bywało nim córcia przyszła na świat. Mała właśnie skończyła 2 latka i - jak dla mnie - czas najwyższy zacząć zarabiać na prz

Wierzbowa pracownia. Zazdrostki w wiejskim stylu

Obraz
Uwielbiam je. Białe płócienne zazdrostki z koronką w wiejskim stylu dodadzą uroku każdemu oknu fot. Wierzbowisko Zazdrostki. W moim domu zawsze mam je przynajmniej w dwóch oknach: kuchennym i w łazience. Zwykle są białe, płócienne albo z surówki bawełnianej. Często zdobione koronkami klockowymi z nieistniejących już polskich zakładów Korontex. Mam jeszcze zapas niewielki tych cudownych koronek. Co je wyróżnia. Nie ma już takich na rynku. Ani czeskie, ani niemieckie czy francuskie, które próbują je zastąpić, nie dorównują im splotem. Bo polskie koronki były grube, w misterne wzoru, szerokie. Ech... Takich grubych koronek nikt już nie produkuje fot. Wierzbowisko  No cóż, jak ich zabraknie, trzeba będzie sobie jakoś radzić. A, póki co, mam dla Państwa do uszycia takie oto piękne, grube, śnieżnobiałe zadrostki. Identyczne jak te na zdjęciu, wiszące w moich oknach. Oczywiście w sprzedaży są fabrycznie nowe. Wymiar y: długość - 70 cm wysokość - 45 cm wysokość tunela na drążek