Posty

Wyświetlam posty z etykietą permakultura

Nasionkownia. Mój jesienny ogród (nie)gotowy na wiosnę

Obraz
Pogodynki zapowiadają ostatnie ciepłe dni tej jesieni, a w ogrodzie jeszcze tyle rzeczy do zrobienia... Mam tylko 2 godziny dziennie na bieganie z grabkami, łopatą czy nożycami, bo tyle w ciągu dnia śpi córcia (14 miesięcy obecnie). Z nią zrobić nic się nie da, bo ona też chce wszystko to samo, co mama. Ale jeszcze do końca sama nie chodzi, więc trzeba pilnować cały czas. Potem też trzeba będzie, ale chociaż ręce własne zwolnię. Udaje nam się opryskiwać ogród EM-ami, podlewać. I tyle. To i tak dużo, moim zdaniem. Generalnie - nauczyłam się zwalniać. Czego nie zdążę zrobić teraz, zrobię na wiosnę. wiat na porządkach się nie kończy, zwłaszcza, że ja należę do typów, które czasami - zamiast biegać po grządkach - z książką w altance wolą się zaszyć. Czasem zwyczajnie mi się nie chce i już. Poza tym mając mało czasu i dwie ręce, oraz niemowlaka w domu, nie mam wyboru - muszę prowadzić ogród w stylu slow, powiedziałabym - permakulturalnie. O permakulturze inny post, jak już zrobi się zimno

Żyjący ogród

Obraz
Tak zatytułowana jest jedna z moich ulubionych książek o ogrodach. Nie ma w niej przepisów na piękne rabaty, wymuskane żywopłoty, rabatki co do centymetra ustawione tam, gdzie trzeba. Jest w niej opowieść o tym, jak stworzyć ogród żyjący - czyli wcale nie taki, gdzie jest miejsce na grilla, boisko i warzywnik, chociaż oczywiście to też może i powinno się tam znaleźć. To taki, w którym jest miejsce i schronienie dla owadów, płazów, ptaków i zwierzątek - jak np. w lesie nietkniętym ręką człowieka. Od trzech lat pracujemy z mężem nad tym, by nasze 1,4-hektarowe ledwie siedlisko, niegdyś będące po prostu pastwiskiem, zamienić w piękny, dziki, bajkowy ogród. Sadzimy drzewa, miododajne kwiaty, zioła. Jest miejsce na warzywnik, jest wielki taras, sad i wysypane żwirem ścieżki. Jest miejsce na wielki podjazd dla samochodów (też wysypany m.in. żwirkiem, bo żadnego asfaltu ani kostki brukowej nie było tu i nie będzie). I oto pierwsze efekty naszej pracy. Pracy, przy której mieszkańcy wsi pukają

Nasionkownia. Wysiewy poczynione, choć za oknem siarczysty mróz

Obraz
Za kilka godzin astronomiczna wiosna, a za oknem siarczysty mróz i wicher, że głowa odmarza. Nic dziwnego w lutym. Ja jednak, pewnie jak większość ogrodników zapaleńców, myślami jestem już w ogrodzie. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i spędzimy w nim z moją ledwie 7-miesięczną dziś córcią urokliwe chwile. Ona, pewnie jak zwykle, kiedy tylko wyjdziemy na dwór, śpiąc w wózku, ja - grzebiąc się w ziemi. Dzisiaj wysiałam w zasadzie większość rzeczy do mojego warzywnika. Chcę w tym roku wystartować z nim jak najwcześniej, by jak najwięcej smakowitych i zdrowych dobroci zerwać. Nagietki zawsze znajdą u mnie miejsce, to jedne z pierwszych sianych do gruntu kwiatków, bo małe mrozy im niestraszne fot. Wierzbowisko Dzisiaj do kuwet pod przykryciem powędrowały nasiona pomidorów (zwykłych i koralików, które zawsze dopiszą, nawet przy niespecjalnej pogodzie), selera, pory, bazylie - zwykła i cytrynowa (te zostaną w doniczkach na kuchennym parapecie), szczypior, sałata czerwona dębolistna i ma