Posty

Cztery powody rezygnacji z upraw w skrzyniach

Obraz
Tegoroczne próby ogarnięcia ogrodu, maleńkiego dziecka i jeszcze zrobienia czegoś innego spełzły na... ślimakach. Tak, tak - te zielono żerne bestie pożarły dosłownie wszystko, co miały w pobliżu - trzykrotnie wysiewane ogórki, fasolki, cukinie, sałaty. Ostatnio też i jarmuż. Ocaliłam dwie rabatki z fasolką, dziką rukolą i melonami. To, co było na tradycyjnych rabatach, m.in. pory, sałaty, buraczki przeorała nornica (sądzę, że niejedna - już kupiłam Nornit, będę zwalczać, bo inaczej pożre mi wszystko - koty niestety tegoż osobnika nie ruszają). Trudno, z jesienią za pasem zacznę jeszcze raz. Wysieję zimnolubną roszponkę, szpinak i sałatę zimującą w gruncie, na wiosenny zbiór. Powinien też jeszcze zdążyć przed zimą jarmuż, niezwykły twardziel wśród warzyw. To wszystko w skrzyniach, bo tak najszybciej. Ale ostatni już raz. A dlaczego ostatni? Po trzech latach upraw w skrzyniach i na podniesionych grządkach stwierdzam, że jest to zbyt drogie i czasochłonne przede wszystkim.  1. Bo zami

Żyjący ogród

Obraz
Tak zatytułowana jest jedna z moich ulubionych książek o ogrodach. Nie ma w niej przepisów na piękne rabaty, wymuskane żywopłoty, rabatki co do centymetra ustawione tam, gdzie trzeba. Jest w niej opowieść o tym, jak stworzyć ogród żyjący - czyli wcale nie taki, gdzie jest miejsce na grilla, boisko i warzywnik, chociaż oczywiście to też może i powinno się tam znaleźć. To taki, w którym jest miejsce i schronienie dla owadów, płazów, ptaków i zwierzątek - jak np. w lesie nietkniętym ręką człowieka. Od trzech lat pracujemy z mężem nad tym, by nasze 1,4-hektarowe ledwie siedlisko, niegdyś będące po prostu pastwiskiem, zamienić w piękny, dziki, bajkowy ogród. Sadzimy drzewa, miododajne kwiaty, zioła. Jest miejsce na warzywnik, jest wielki taras, sad i wysypane żwirem ścieżki. Jest miejsce na wielki podjazd dla samochodów (też wysypany m.in. żwirkiem, bo żadnego asfaltu ani kostki brukowej nie było tu i nie będzie). I oto pierwsze efekty naszej pracy. Pracy, przy której mieszkańcy wsi pukają

Drzewa nie mogą krzyczeć,

Obraz
dlatego giną w ciszy... Tak napisano na stronie WWF Polska. Akcja: Ratujmy Karpaty". Przesłanie - proste, jak... drzewo. Ratujmy drzewa, ratujmy puszczę i żyjące tam zwierzęta. A wszystko za sprawą opóźniającego się latami projektu stworzenia tam Parku Narodowego. Tyle w temacie. Kto chce, niech sobie zajrzy na stronę WWF. Piszę, bo dostałam maila przypominającego o akcji ratowania karpackiej przyrody. Już niedługo będzie tak pięknie... proj. Wierzbowisko  A tak swoją drogą, przykro patrzeć, jak wszyscy dookoła wycięli wszystkie duże drzewa, jakie tylko mogli. I teraz - w uproszczeniu oczywiście, działki na Warmii wyglądają tak: tam, gdzie jest dużo drzew to zwykle działka przyjezdnych, a te w wyciętymi wielkimi dębami, modrzewiami i jesionami - miejscowych, którzy dość mają najwyraźniej zieleni za oknem. My drzewa sadzimy. Co roku, kolejne. Za 10 lat nasza, pusta jeszcze 2 lata temu działka, będzie wyglądać jak leśny ogród. Z cieniem, zagajnikami, sadem, słonecznymi pol

Nasionkownia. Wysiewy poczynione, choć za oknem siarczysty mróz

Obraz
Za kilka godzin astronomiczna wiosna, a za oknem siarczysty mróz i wicher, że głowa odmarza. Nic dziwnego w lutym. Ja jednak, pewnie jak większość ogrodników zapaleńców, myślami jestem już w ogrodzie. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i spędzimy w nim z moją ledwie 7-miesięczną dziś córcią urokliwe chwile. Ona, pewnie jak zwykle, kiedy tylko wyjdziemy na dwór, śpiąc w wózku, ja - grzebiąc się w ziemi. Dzisiaj wysiałam w zasadzie większość rzeczy do mojego warzywnika. Chcę w tym roku wystartować z nim jak najwcześniej, by jak najwięcej smakowitych i zdrowych dobroci zerwać. Nagietki zawsze znajdą u mnie miejsce, to jedne z pierwszych sianych do gruntu kwiatków, bo małe mrozy im niestraszne fot. Wierzbowisko Dzisiaj do kuwet pod przykryciem powędrowały nasiona pomidorów (zwykłych i koralików, które zawsze dopiszą, nawet przy niespecjalnej pogodzie), selera, pory, bazylie - zwykła i cytrynowa (te zostaną w doniczkach na kuchennym parapecie), szczypior, sałata czerwona dębolistna i ma

Warzywnik. Czy to już wiosna, czy zimy jeszcze nie było?

Obraz
Dzisiaj znowu wróciłam z warzywnika z garścią zdrowej zieleniny. Z grządki zerwałam dorodne liście zielonego jarmużu, który tej zimy nawet nie przymarzł i wspaniale mu się wiedzie w tej wiosennej aurze. Niestraszne mu były mrozy do -12 stopni ani śnieg - po prostu trwa, soczysto zielony, pełen witamin i życia. Fioletowy, czyli ten bardziej ozdobny, niestety nie przetrwał tegorocznych mrozów, choć - jak na jarmuż mający znosić nawet 18 stopni mrozu - zimy praktycznie jeszcze nie było. Co prawda skalniak już nie kwtnie (zdjęcie wykonane latem), ale oregano i mięta i wciąż mają zielone listki gotowe do zbioru fot. Wierzbowisko Doskonale ma się też pietruszka naciowa, wysiana w jednej z moich wojskowych, drewnianych skrzyń. Zerwałam wszystkie większe listki niecałe dwa tygodnie temu, kiedy zapowiadano mrozy i zamroziłam na ciężkie czasy. Dzisiaj mogę sama siebie zapytać: - I po co? Bo pietruszka nadal ma się świetnie, wypuszcza grube, zieloniutkie, nowe liście. Te co zostały urosły

Moja kuchnia. Jabłkowe placki z płatkami owsianymi bez mąki

Obraz
Długo szukałam ostatnimi czasy przepisu na coś, co będzie prawie plackiem, ale nie takim z mąką, po prostu - zrobi się na patelni (koniecznie, bo chwilowo nie mam piekarnika). Nie będzie jednak krążkami jabłka w cieście, bo te pyszne są wyłącznie pieczone, kiedy ciasto kruche, a w środku aromatyczny, soczysty owoc. Nie będzie też to omlet z jabłkiem... Ma być szybko, lekko, bez sztywnych proporcji, bo je zapominam no i koniecznie pachnąco, niczym szarlotką. Uwielbiam zapach pieczonego jabłka, kiedy za oknem mróz. Nie jesienią, bo wtedy delektuję się dyniami, cukiniami, węgierkami i jesiennymi malinami, a zimą właśnie. Bo teraz jabłka dostępne są wszędzie, ale nie smakują już tak jak te prosto z drzewa... Kiedy tęsknię za smakami i zapachami lata, robię np. takie właśnie placki fot. Wierzbowisko  I znalazłam, zrobiłam przed chwilą, zjadłam, było pysznie. Zostało mi jeszcze ponad połowa masy, wstawiłam do lodówki, jutro na śniadanie będą znów gorące placki (takich z lodówki nie lubi

Nie mogłam się oprzeć

Obraz
Korzystając z chwili, kiedy córcia ucięła sobie przedpołudniową drzemkę, wymknęłam się na dwór z aparatem fotograficznym. Musiałam uwiecznić tę pierwszą tej zimy... zimową aurę. Bo wciąż, od kilku dni, napatrzeć się na nią nie mogę. Wyglądam przez to okno, wyglądam... A to po śniegu sobie pochodzę. A to do ogrodu zajrzę. A tam wszędzie... cudnie jest po prostu. Cieszę się jak dziecko, wiem, ale naprawdę zimą śnieg być musi. A najlepiej jak napada raz, a porządnie - tak jak kilka dni temu i będzie sobie trwał, skąpany w mrozie. Dlatego też wyszłam tylko na chwilę bez córci, bo spacer przy -11 st. C na otwartym polu z kilkumiesięcznym maleństwem nie jest najlepszym pomysłem, według mnie. Nie znaczy to oczywiście, że nie wychodzimy z domu. Wychodzimy, ale na krótko, bo mróz ścina niewinne policzki i usteczka, mimo warstwy ochronnej specyfików zimowych. Rączki marzną, mimo ciepłych rękawic... Wychodzimy sobie więc na krótki spacer na kilka minut, albo jedziemy na samochodową wycieczkę, z o